Trzy zielone książki
Miło
było dziś wyjść do ogródka w słońcu, najpierw w szczelnym
opakowaniu, a potem stopniowo popełnić striptease. Świetne
uczucie! Kot, zaszczepiony i zaczipowany, stawiał pierwsze kroki poza
domem. Lila oskalpowała większość suchych, roślinnych
pozostałości. I tak właśnie sobie czekałyśmy... Wkrótce się
zazieleni.
Shel
Silverstein „ Drzewo darów”, Wydawnictwo Kinderkulka
Ta
książka to pułapka. Czytana siedemnaście lat temu, doprowadzała
mnie do wzruszeń dziś kompletnie mi obcych. Prosta historia chłopca
i drzewa, tak prosta jak tylko opowieść o miłości być może.
Oszczędnie w słowach i kresce. O uczuciu, które nie ukrywa się w
pudełku z napisem „żyli długo i szczęśliwie”, ani takim,
które karmi się zagubionym pantofelkiem czy zbawczym pocałunkiem.
Oto miłość w pełnej okazałości dawania i brania. Brutalna.
Można dokonać także innej interpretacji i pokusić się o
wycieczkę intelektualną na tereny ekologicznych powiązań
człowieka i natury. Znowu jednak branie i dawanie. Brutalnie.
„Lot
Osvalda”, Thomas Baas, Wydawnictwo Tadam
Tę książkę najpierw długo się
ogląda, a potem znowu ogląda po przeczytaniu. Jest przepięknie wydana.
Gabarytami dorównuje "Mapom" Mizielińskich, a kolorystyką
zagajnikowi paproci. Historia Osvalda i jego przyjaciela, ptaszka
Fiu-Fiu. Pary żyjącej w symbiozie obserwacji i śpiewu, w związku
zatrzaśniętym w eleganckim mieszkaniu i monotonii. Do czasu.
Pewnego dnia, bowiem, pojawiła się dziwna tęsknota i nic jej nie
mogło wyleczyć - nie pomagały większe klatki, ani nowe miejsce na
oknie. Osvaldo zakupił tajemniczą roślinkę, która podobno mogła
uszczęśliwić każdego. Najpierw jednak zmieniła mały pokój na
poddaszu w dżunglę. To wstęp do onirycznej przygody, grającej
kontrastami, o stylu lekko naiwnym, z przesłaniem o pragnieniu
wolności i konieczności otwarcia się na innych/inność. A
oglądania nigdy dość!
„999
kijanek”, Wydawnictwo Tatarak
Obrodziło kijankami, a potem
żabkami, aż staw spuchł rozmiarem, konieczna była przeprowadzka. Jak przetransportować ponad
tysiąc żab, gdy wokoło czyhają węże i orły, a na dodatek rodzice muszą mierzyć się z
największym wzywaniem – niczym nieskrępowaną ciekawością
maluchów! Historia z happy-endem, zabawna i pełna zwrotów akcji. Ogromny plus za grafikę opartą na dużych białych płaszczyznach, zabawach perspektywą i szczegółem.
0 komentarze