Płytkie wody, szybkie numerki, czyli jak czytać więcej


Brodzenie w wodzie, zamiast nurkowania…. Sprint po nagłówkach, zamiast spaceru po puszczy. Romansiki zamiast „ja Ciebie biorę...”. E.L James zamiast Joyce'a. Oto współczesne czytanie. Nie, nie będzie to kolejny wpis biadolący nad niskim poziomem czytelnictwa, nad tym jak ludzie głupieją, ale będzie o innych oczywistościach. Skupię się na poszukiwaniu (u)traconych minut. Pisanie książek wymaga czasu, wymaga go również czytanie, ale to samo można powiedzieć o innych czynnościach codziennych: surfowaniu po internecie, jedzeniu, podróżowaniu do pracy, gadaniu przez telefon, bieganiu po bieżni, siedzeniu przed domem z sąsiadami, czy piciu bimbru w garażu. Problem w tym, że czas jest obecnie na wagę złota i urosła w nas ambicja zmieszczenia słowa „mnóstwo” w 24 godzinach. Priorytetem staje się zaliczanie kolejnych życiowych baz, ogarnianie wielu informacji, z wielu źródeł, od wielu kontaktów. Nieustająca dyskoteka neuronów pobudzana graficznym i ekspresowym tempem. Pogrzebmy najpierw faktach.

FAKTY I ANALIZA FINANSOWA


Dlaczego wybrać czytanie? Oto kilka ciekawostek i argumentów, które przekonają nie tylko zapalonych sportowców, hipochondryków, zestresowanych korpoludków i świrów neurofizjologii czy kalkulujących rekinów giełdowych.
Czytanie poprawia pamięć i utrzymuje nasz mózg we wspaniałej formie. To istny trening personalny. Książka to taka mentalna siłownia, mózg to mięsień, a pochłanianie tekstów to tarcza przed Alzheimerem.
Czytanie obniża poziom stresu - w ciągu sześciu minut, aż o 68%.
Poszerza perspektywy, podkręca słownictwo, pamięć i rozpętuje w substancji szarej istną burzę neuroprzekaźnikową.
Zwiększa empatię i poziom koncentracji, wydłuża życie. Skoro Polacy tak chętnie sięgają po suplementy diety, powinni wybrać książkę (niektóre się łyka).
Z punktu widzenia analityka finansowego widać jak na dłoni, że część osiąganych dochodów zostanie reinwestowana, co powiększy kapitał własny, uniezależni nas od zewnętrznych źródeł finansowania. Tak stopy są dziś na niskim poziomie krzyknie ktoś, ale w dłużej perspektywie należy oczekiwać wzrostów.
Wszystko to oczywiste jak poranne siusianie. Ryzyko? Przeszkoda? Czas. Nie da się go gromadzić i przechowywać. Jak go zatem wyłuskać z codzienności? Gdzie szukać niezbędnych minut?

KURACJA WSTRZĄSOWA: WYRZUĆ TELEWIZOR
Ekran zabija wyobraźnię!
Niszczy wrażliwość! Mózg wyżera!
Podobnym czyni go do sera!
Człowiek, co patrzeć tylko umie,
już nigdy baśni nie zrozumie!
Kto kultywuje ową modę,
kto dzieciom z mózgu robi wodę,
Ten straszną im wyrządza szkodę!”
(Roald Dahl „Skutki nadużywania teletrutki”)

Telewizja razem z internetem to najwięksi złodziej czasu. Newsroomy 24/h, „Agent gwiazdy”, „Sonda 2”, czy sobotni hit kinowy odciągają i kuszą. A po nich „Azja Express”, „M jak miłość” i „Rodzinka”. Zawsze coś. Nieskomplikowanie, oparte na obrazie. Tylko jak mawiał Einstein: „wszystko powinno być tak proste, jak to możliwe, ale nie prostsze”. Także wyrzucić plazmę i zamontować półkę na książki w miejscu uchwytu na telewizor. To taka terapia szokowa, można zwyczajnie zacząć od zmniejszania seansów telewizyjno-internetowych. Czas zacznie płynąć kaskadami uwierzcie mi. Ja poczułam ogromna ulgę odciąwszy się od wizji. Nie zamierzam jej zapraszać zbyt szybko ponownie, ani tym bardziej montować w sypialni… .



PUBLICZNA OBIETNICA
Psycholog Robert Cialdini, pisał o regułach wywierania wpływu. Jedną z sześciu była reguła konsekwencji oparta na wykorzystywaniu zaangażowania, czyli stwarzania wymagań, aby zachowywać się zgodnie z wcześniejszymi deklaracjami. Czyli co? Czyli powędrujmy do internetu, w którym publikujemy zdjęcia torsów naszych kochanków oraz obcięte paznokcie naszych dzieci i na np. Lubimyczytac.pl, wpiszmy plan czytelniczy, albo (wersja ambitniejsza) zmontujmy klub książkowy ze znajomymi, albo, albo podejmijmy wirtualne wyzwanie np. przeczytam 52 książki w 2018.

ZŁE KSIĄŻKI ZABIERAJĄ CZAS
Ktoś ostatnio polecił mi test jednej strony: czytasz tylko jedną i na jej podstawie podejmujesz decyzję, czy brnąc dalej czy nie. Nie mam odwagi. Bywa jednak, że w ręce wpadają mi prawdziwe gnioty i odpuszczam. Nie wiem nawet skąd bierze się jednak jakiś wewnętrzne poczucie winy...wypadałoby skończyć nie? Niedoczytanie książki to nic złego. Codziennie ukazują się tysiące książek, po co marnować czas na te złe?


WHO ZALECA ...
zrobienie 10,000 kroków dziennie, a Stephen King czytanie przynajmniej pięć godzin dziennie. Niby jak? Podobno King był widziany kiedyś w kolejce do kasy biletowej w kinie, czytał. Czytał tez w kinie do momentu wyłączenia światła i zraz po zakończeniu filmu, wychodząc. Minuty kryją się wszędzie. Chodząc po małą Caely do żłobka przeczytałam całego Harry'ego Pottera. Tylko dziesięć minut spacerku w jedną stronę, pięć dni w tygodniu! Jeżdżąc do pracy autobusem (około 45 minut w jedną stronę) czytam. W kolejce sklepowej czytam. W toalecie. kiedy dziecko złapie fazę samotnej zabawy.



Gdzie gubią się wasze cenne minuty?

Inspiracja: The Harvard Business Review.


You May Also Like

2 komentarze

  1. Ciekawy wpis, ja w sumie chyba wykorzystuję każdą możliwą minutę na robienie czegoś co lubię. Nie zawsze jest to czytanie, ale chyba czytania jest najwięcej :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Poziom czytelnictwa w Polsce systematycznie maleje , powoli wracamy w okres totalnego analfabetyzmu. Podczas czytania książek poprawiamy zdolność do przetwarzania docierających do nas informacji. Nie potrzebujemy informacji, jeżeli nie potrafimy ich analizować

    OdpowiedzUsuń

Navigation-Menus (Do Not Edit Here!)