W 2017 na fali ruchu
#metoo, gazeta Dagens Nyheter opublikowała reportaż, który
wstrząsnął światem kultury i sprowadził Szwedzką Akademię na kolana. Osiemnaście
świadectw kobiet [czubek góry lodowej], które oficjalnie oskarżały Jean-Claude’a
Arnault, męża wybitnej szwedzkiej poetki i członkini kapituły literackiego Nobla,
Katariny Frostenson. Oboje prowadzili w Sztokholmie klub Forum, inkubator i
kolebkę elitarnej kultury. Odbywały się tam koncerty, wernisaże, wieczory poetyckie,
przedstawienia i inne. Must be dla każdego artysty, trampolina do kariery.
Tymczasem dla wielu prawdziwa zapadnia. Plotki krążyły od lat, ale jak wszytko,
co dotyczyło Akademii, która „...nie jest urzędem administracyjnym, to
zgromadzenie wybranych”, spowite zostało ciszą.
Ta historia, trochę
jak opowieść o Dyzmie, historia jakiś splotów szczęścia, karmicznej ironii,
które pomogły komuś zaistnieć. Jean-Claude’a Arnault wykreował sam siebie.
Francuz, po technikum elektrycznym, aspirujący fotograf, niespełniony reżyser,
który w 1970 roku przyjechał do Sztokholmu, zafascynował ludzi. Był otwarty,
bezwstydny, dla jednych pasjonujący, dla innych tworzył parodię samego siebie. Kreował
wyjątkowa aurę, która omamiła wielu; pławił się w geniuszu swojej żony, sam
wypływając na tereny skrajnie odległe, brutalne i haniebne. Przez lata
wypracował [razem z małżonką] okrutna metodę sprowadzania wszelkich oskarżeń do
„prób pobudzania kreacji artystycznej”. Swoje ofiary straszył, okradał, reglamentował
dofinansowania w zamian za usługi seksualne, macki jego wpływów utrudniały lub
ułatwiały kariery. Dynamika władzy oraz wpływów poraża. Wszystko w kompletnej
ciszy lub ewentualnie szmerze plotek.
Czytając tę książkę
notuję: to był układ obopólnych korzyści, który rekompensował macanki; jak
mogłam pytać; czułem brak proporcji między ewentualną korzyścią, a konfliktem; Emocjonalny
kapitalizm. Oczywiście, że w środku mówię sobie: zgłosiłabym, wykrzyczała, ale
ja nie wiem, próba hipotetycznego wchodzenia w buty nic nie da. Czytam o
oceanie krzywd wyrządzonych kobietom, o jakimś świecie gangsterskim, który
aspirował do czegoś boskiego, a zdeptał wszelkie autorytety. Patrzę na procesy
tworzenia sztuki i niszczenia ludzkich żyć. W tej książce pada wiele słów, sączą
się z opowieści, czasem anonimowych, czasem tych z twarzą, czasem obrońców, ale
mimo to emanuje dręczącą ciszą przyzwolenia.
Autorka krąży wokół
kilku tematów [powiązanych]: #metoo, Szwedzkiej Akademii, historii życia
Arnaulda, kręgów literackich Sztokholmu. Wszytko stanowić może osobny temat
wielu książek, stąd może żaden nie został wyczerpany, ale każdy jest niezbędny
dla namalowania kulisów tego piekła. Ogromną zaletą tego tekstu jest zachowanie
obiektywizmu i analityczne przedstawienie sytuacji. Autorka nie próbuje
wybielać ofiar: wiele z nich otwarcie flirtowało z Jean-Claudem, seks niekiedy
odbywał się za obopólną zgodą, co nie redefiniuje gwałtu, nie wybiela potwora, a
przełamuje ciszę.
Matilda Voss
Gustavsson, Klub. Seksskandal w komitecie noblowskim, tłumaczenie
Justyna Czechowska, Wielka Litera, Warszawa 2020
0 komentarze