W strefie buforowej
Ludwika Włodek odwiedzała
kraje Azji Środkowej: Tadżykistan, Turkmenistan, Kazachstan, Uzbekistan, Kirgistan.
Pierwszy raz przypadkiem, jako turystka, później już, jako dziennikarka, pracownik
naukowy Studium Europy Wschodniej. Z wykształcenia jest socjologiem, pisze
analizy polityczne, kulturalne i podróżnicze. Jakiś czas temu spod jej pióra
wyszła, dobrze przyjęta, pozycja o losie Iwaszkiewiczów - „Pra”. Jej druga książka, „Wystarczy
przejść przez rzekę”, to nie tylko podróż w przestrzeni, ale i w czasie.
foto. Ludwika Włodek, http://bliskiwschod.pl/ |
Opowieść Włodek prowadzi
nas do egzotycznych miejsc, o której na co dzień nie marzymy, prawdopodobnie
nie potrafimy wskazać na mapie i wymienić stolicy, że już nie wspomnę o
znajomości ich przeszłości. A tam, w cieniu gór Pamiru leży kawał historii, niegdysiejsze
centrum świat muzułmańskiego, gdzie latami zagłuszano tożsamości narodowe, usilne
przeprojektowywano krajobrazy, gdzie błąkają się duchy i hologramy dyktatorów
oraz cienie ich obietnic.
foto. Ludwika Włodek |
Kolonializm
sowiecki polegał na wirtualnym i oderwanym od rzeczywistości planowaniu. Niby
wieczny dyrektor z komedii Barei „Poszukiwany,
poszukiwana”, członkowie politbiura zmieniali losy jezior, wzgórz, ludzi. W
Uzbekistanie zafundowano ludziom bawełniane przekleństwo. Za sucho? To się
pociągnie wodę z Jeziora Aralskiego? Wyschło? Co zrobić. A Kirgizów uziemić,
skolektywizować, po co maja tak wędrować, trzeba oduczyć ich tego nomadzkiego
stylu życia i koczownictwo praktycznie wymarło. Kirgiz jednak zszedł z konia, Panie Ryszardzie. Być może kraje te
pozostają w cieniu, ot taki zapomniany postsowiecki ogródek przygnieciony
jeszcze dodatkowo chińskimi i muzułmańskimi wpływami. A kolorowo tam jak na
sukienkach w Duszanbe, lokalne bazaru pachną lepioszkami, warzywną daulamą. Etniczna
mieszanka, którą łatwo doprowadzić do stanu wrzenia, bo wszystkie zaszłości
siedzą tuż pod powierzchnią skóry i potrafią zaswędzieć.
foto. Ludwika Włodek |
Co pozostało po
koncepcji korienizacji? Czemu upadek ZSRR był dla tych krajów dramatem? Jak
wygląda dziś, ta cześć postsowieckiego świata? Czym jest nacjonalizm? Gdzie
tkwi tożsamość narodowa? Gdzie porwanie bydła karane jest jest bardziej srogo
niż porwanie kobiety?
Każdy rozdział poświęcony
jest innej osobie i innemu państwu, tworzy niezależną historię. Daje to wrażenie
pewnego uporządkowania, ale ja miałam odczucie jakby spięto te historie
przypadkowo i momentami nie wiedziałam, czy jestem w Tadżykistanie, czy Kirgistanie.
Strukturalnie: miszmasz. Największy walor tej pozycji polega na tym, że przeglądamy
się w oczach zwykłych ludzi, takich jak my, może biedniejszych, wyjętych z ram
odmiennych kultur, ale prawdziwych. Ta książka to w zasadzie album z
fotografiami i ludzkimi dramatami. Każdy rozdział nosi imię bohatera
napotkanego w czasie podroży. Nadia, Bajram, Roza, Parwiz, Szarofat, Umida,
Ludwika. Syn wicepremiera, była prezydent, kobieta z śmierdzącymi stopami, emigrant
zarobkowy, działaczka pomagająca kobietom, syn, który nie wie czy jego ojciec żyje,
czy jest pochowany, a może operatorka filmowa i ceniona fotografka. Ludzkie
historie stają się przedsionkiem do rozważań na temat wolności, tożsamości,
historii, kultury. Podroż, która za każdym razem jest spotkaniem z czymś nowym
i odmiennym.
Ludwika Włodek „Wystarczy
przejść przez rzekę” Wydawnictwo Literackie, Kraków 2014
3 komentarze
Podoba mi się zdjęcie:)
OdpowiedzUsuńCzytam ale póki co nerwowo spoglądam na mapę by umiejscowić w przestrzeni te miejsca o których pisze Włodek.
OdpowiedzUsuńDla mnie bomba. Znałam Azję Środkową tylko z nazw a po przeczytaniu tej książki mogę zaryzykować stwierdzenie że warto by było tam pojechać. Gdy pokazałam dzieciom mapę i wymienialismy nazwy państw stwierdzily chórem, że to chyba inna planeta. Coś w tym jest... Życie z goła odmienne od naszego.
OdpowiedzUsuń