Graficzne podsumowanie roku, czyli co przyciągnęło moje oko w 2018 [okładki]



To nie był zły czytelniczo rok, trafiłam na wiele ciekawych [niepopularnych] tekstów i większość z nich zwabiła mnie właśnie okładką. Gorzej szło mi pisanie [co widać po liczbie postów]; depresja to jednak choroba przesrana, ciągle na huśtawce. Grafika nieodmiennie przyciągała mnie minimalizmem i monochromatycznością, w świecie błyskających fleszy i migoczących cekinów pragnę wizualnego spokoju i wyjątkowości. To jak prozak aplikowany dogałkowo.





















Królestwo z tego świata” Alejo Carpentier, grafika: Fajne Chłopaki

Klasyka realizmu magicznego w nowych szatach, córka moja mówi „leśnych takich”. Przyciąga oko gęstwiną tajemniczej zieleni, mrocznej; masą niby liści, niby geometrycznej fantazji. I to pojawiające się, wraz z delikatnym muśnięciem czerwienią, napięcie.

Robert Król „Polka”, ówże, grafika: Qink

Nie znałabym tej książki, gdyby nie okładka. Zobaczyłam ją po raz pierwszy na instagramowym profilu Wydawnictwa Lokator. Różowy, kolor zawładnięty przez erotyczno-cukierkowo-lalkowe konotacje, w mojej głowie może zdobyć uznanie tylko wtedy kiedy wychodzi tam gdzie się go nie spodziewam. Na okładce książki Króla wibruje i pociąga przejmując zdjęcie, w zestawieniu z seledynowym tłem, drażni oko, ale nie zapowiada żadnej tandety.

Katarzyna Kochmańska „Nieuprzejmość”, grafika: Olga Budzan

Włosy i spinki. Nieład, przypadkowość ułożenia i próba okiełznania, przytrzymania, stworzenia jakiegoś status quo. Znowu róż, choć historia nielandrynkowa. Podoba mi się delikatność kryjąca się w tej okładce.  






















Carlo Emilio Gadda „Niezły pasztet na via Merulana” Państwowy Instytut Wydawniczy, grafika: Frycz i Wicha

O książce pisałam tutaj. Projekt okładki wabi czernią i elegancją. Czerń okiełznuje fluorescencję. Niczym rentgenowskie zdjęcie błyszczy na okładce karczoch, symbol Wiecznego Miasta, zapowiedź wielowarstwowej historii, multiplikującej warstwy. Wspaniały pomysł! Prostota jest genialna!






















Herman Melville „Moby Dick”, Państwowy Instytut Wydawniczy, grafika: Fajne Chłopaki

Kolejna praca Fajnych Chłopaków. Ten minimalizm woła o uwagę i pozwala skoncentrować się na drobiazgu, jednocześnie krzycząc przestrzenią. Spokój i wyjątkowość. Monochromatyczne tło i kompozycja linearna, układająca się niby od niechcenia w rybny kształt. Ascetyczna zabawa linią po mistrzowsku.


Edouardo Louis „Historia przemocy”, Wydawnictwo Pauza, grafika: Tomasz Majewski

Granatowy kontra czarny. Tomasz Majewski u Louisa postawił niby na gwieździste niebo [pierwszy rzut oka], ale przy bliższym spojrzeniu rozbłysk, który po chwili okazuje się zbitym szkłem pryskającym w czarną dziurę. To krzyk, wpadający w próżnię. Niemy.

Arnon Grunberg „Tirza”, Wydawnictwo Pauza, Warszawa 2018, grafika: Tomasz Majewski

Przyznaję, że odręcznie pisany tekst na okładkach to mój fetysz, podobnie jak duże pogrubione litery [np. okładka Jonathana Safrana Foera „Oto jestem”, W.A.B, albo Hari’ego Kunzru „Białe łzy”, W.A.B]. Dodatkowo silne zestawienie kolorystyczne fioletu z żółtym. Ubóstwiam. Grunberga pisze o wyrazistym ojcu [profil na okładce], jego pragnieniu idealnego życia i pojawiających się rysach.


Yanick Lahens „Błogie odwroty”, Karakter, 2018, grafika: Przemek Dębowski

Zdecydowanie najżywsza z wybranych przeze mnie okładek, tak kolorem jak i dynamiką. I w końcu „wakacje od minimalu” Przemka Dębskiego. Modna wyraźna typografia [fetysz], wibruje kolorami niczym w karnawale, ale przysłania ją cień. Najpierw myślałam, że to źle zapisana okładka i … kilka razy nadpisywałam plik. Nie, cień jest. Wszak to nie historia kolorowa.




You May Also Like

0 komentarze

Navigation-Menus (Do Not Edit Here!)