„Zdobywam zamek”
Akcja toczy się na początku lat 30 XX wieku. Główną bohaterką i narratorką jest siedemnastoletnia Cassandra Mortmain, mieszkająca, wraz z ojcem Jamesem, macochą Topaz, siostrą Rose i bratem Thomasem, w starym, rozpadającym się i zaniedbanym zamku z XVI wieku, w hrabstwie Sussex. Są biedni jak myszy kościelne, właściwie żyją dzięki dobroci pastora, łasce nielicznych sąsiadów i pomocy syna dawnej służącej, Stephen’a. To prawdziwa galeria charakterów: od geniusza, przez ekscentryczną ex-modelkę lubiącą nagie spacery, po pracowitego, dobrodusznego przyjaciela rodziny. Mortmainowie dzierżawią zamek, za czterdzieści funtów rocznie, od rodziny Cottonów z leżącego nieopodal Scoatney. Ojciec napisał dawno temu poczytną książkę „Boje Jakuba”, ale po pewnym dziwnym zdarzeniu zapadł w letarg pisarski i przesiaduje godzinami w wieży zamku czytając w kółko stare kryminały i praktycznie milcząc. Tymczasem córki żyją w krainie wyobraźni, próbując radzić sobie z codziennością snując marzenia. Podobnie jak siostry Bennet. Cassandra jest lekko naiwną, inteligentną, oczytaną siedemnastolatką i wspaniałym obserwatorem. To jej oczami widzimy świat i razem z nią przeżywamy radości i porażki. Jest bardzo naturalna (może nie aż tak, jak jej macocha), ma delikatny kobiecy wdzięk, potrafi być zmysłowa, a do tego bardzo rozsądna. Mimo młodego wieku nosi w sobie głęboką mądrość i intuicję. Zaniechawszy prób jako poetka postanawia prowadzić dziennik, który stenografuje. Jej losy ewoluują i ona także - z uroczego podlotka staje się kobietą. W ciągu kilku miesięcy życie Mortmainów staje na głowie. W sąsiedztwie zjawiają się dziedzice Scoatney. Dwóch młodych Amerykanów- Neil i Simon. Jakie ciekawe jest zderzenie tych dwóch kultur i to tamtych czasów!
Ogromny walor tej
książki to cały wachlarz odwołań literackich: od sióstr Brontë, Jane Austen, „Targowiska próżności” Thackeraya, Edgar
Allan Poe. Jawne i ukryte, nawiązania do muzyki klasycznej, malarstwa, a także
– Biblii, powieści wiktoriańskich, aluzje do twórczości Shakespeare’a, cytaty z
poezji Keatsa, Shelleya i Nashe’a. Druga zaleta to narracja – charyzmatyczna,
inteligentna i zabawna. Wciąga natychmiast i stwarza taką cudowną aurę. Opisy pełnej
romantyzmu scenerii angielskiej wsi, zmroku, mgły i gwiazd. Nie bójcie się to
nie Orzeszkowa. Opowieść toczy się wartko. To taka klasyczna angielska powieść,
która wydaje się być nowoczesna i innowacyjna, bo jak inaczej interpretować
próby parodii wątków obyczajowych z zachowaniem ich uroku? Ten powiew dawnej
Anglii. Coś dla wielbicieli powieści Jane Austen i anglofilów. Książka
optymistyczna, momentami melancholijna, dobra na jesienny, listopadowy wieczór.
0 komentarze