Książka, którą aresztowano
Myślę,
że to jedna z bardziej niebezpiecznych książek o jakich pisałam
na tym blogu. Do
tego kompletnie nieświąteczna. Książka,
przeciw której w 1991 roku, w Polsce wniesiono sprawę, naruszała
standardy moralne;
sprzedaż wstrzymano. Na Zachodzie ostentacyjnie opuszczano wieczorki
autorskie, oburzając się i zniesmaczając. Wydawcy namawiali autora
do zastąpienia
niektórych
słów,
łacińskimi odpowiednikami. No, grzeczna powieść,
to to nie jest. Obrazoburcza skubana, pornografią zajeżdża na
kilometr, wulgaryzmy szczerzą
się wymownie. Tylko, że nie o szerzenie porno tu chodzi, nigdy nie
chodziło. Książka pisana była, jako wyraz pewnego zmęczenia
kalwińską tradycją i etyką, jako próba
przełamania
tabu w ugrzecznionym i sztywnym społeczeństwie, dyskusja
o prowincjonalnym
konserwatyzmie.
Wolkers rozlicza się tym tekstem z protestancką pobożnością,
etosem pracy i purytanizmem. Główny bohater jest zaprzeczeniem
skostniałego
człowieka, uformowanego w surowości, oszczędności.
luculliandelights.com |
„Rachatłukum”
Jana Wolkersa nie jest książką kucharską (vide
tytuł), ani słodką, ani sztampową. Miłość na poziomie
fizycznych doznań, chuć bez ograniczeń, bez zobowiązań,
zachłyśnięta
dziką, zwierzęcą namiętnością, pełną wulgarnych i chciwych
słów. Rzecz dzieje się
w Holandii lat 60-tych. Główny bohater to bezimienny rzeźbiarz
relacjonujący swój burzliwy związek z ognistą Olgą. Analiza tej
relacji jest dość masochistyczna i rozłożona na czynniki
pierwsze, z
bólu.
„Za
cholerę się nie mogłem pozbierać do kupy potem jak ode mnie
odeszła.”
Porzucony narrator, roztacza
przed czytelnikiem obraz porzucenia, zalegania w pościeli,
brandzlowania się przy nagich portretach ukochanej, bzykania
niezliczonych
kochanek. Błądzi między przeszłością, a przyszłością i ściga
swoją ukochaną,
a może jakieś jej
wyobrażenie.
Kiedy śmierć zagląda w oczy Olgi, słodycz wkracza do akcji. Taki
paradoks. W
tle tych obrazów, czasem bardzo naturalistycznych, toczy się
dyskusja o człowieku, o jego dualizmie, o nakazach i oczekiwaniach.
Pierwszoosobowa
narracja, pozbawia historię zbędnych opisów, zieje studium
mroczności. Autor nie pauzuje, nie pozwala sobie na refleksje,
po prostu układa
na stosie obrazy, bardzo sugestywne, bogato inkrustowane metaforami,
ale bez komentarza, relacjonuje.
Mam
nadzieję, że jej nie aresztują ponownie, choć czasy ku temu idealne.
Jan
Wolkers „Rachatłukum”
Wydawnictwo Mała Litera/ Studio 2013
1 komentarze
Ciekawie ją zaprezentowałaś. Też mam nadzieję, że nie zaaresztują ani tej, ani innych książek.
OdpowiedzUsuń